Niepodobny

AvatarPanie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.

czy UE otwiera oczy?

mialo byc na temat - a wyszlo jak zwykle. moze w koncu kiedys dotrzemy do uwielbianej przeze mnie wolnosci a tym czasem znow o zagrozeniach globalnych. choc i o wolnosc zahaczymy....

jak podaje the OilDrum 8 maja tegoz roku komisarz UE ds. Energii opublikowal na swoim blogu ciekawy tekst - ktory warto zacytowac w calosci. tlumaczenie - Ziemia na rozdrożu

Czy zmierzamy do nowego kryzysu naftowego?
Jedną z nielicznych dobrych dla ekonomii wiadomości (być może jedyną) jest fakt spadku cen ropy z poziomu 147 dolarów za baryłkę w lipcu 2008 do poziomu 50-60 dolarów obecnie. Niskie ceny ropy przekładają się również na niskie ceny gazu, powiązanego cenowo z ropą. Pamiętając trudności doświadczane w zeszłym roku przez europejskich rybaków i kierowców ciężarówek, możemy sobie wyobrazić, jak wyglądałyby ich dzisiejsze problemy w czasach kryzysu, gdyby musieli radzić sobie z cenami ropy powyżej 100 dolarów za baryłkę.
Nie powinniśmy jednak żyć iluzjami. Obecny spadek cen ropy jest po prostu konsekwencją dramatycznego spadku popytu wywołanego ogólnoświatowym kryzysem gospodarczym, połączonego z obawami rynków finansowych w inwestowanie w surowce naturalne (może za wyjątkiem najbezpieczniejszych, np. złota). Fundamentalna sytuacja na rynku energii wcale się nie zmieniła. Kiedy obecny kryzys ekonomiczny zacznie ustępować, zapotrzebowanie na paliwa znów poszybuje w górę, szczególnie w krajach rozwijających się. I niektóre kraje przygotowują się na to. Na przykład rząd chiński udzielił kredytu rosyjskiej państwowej kompanii naftowej Rosnieft na kwotę 25 miliardów dolarów, w zamian za codzienne dostawy 48000 ton ropy (w sumie ponad 20 miliardów baryłek ropy).
Świat ma świadomość, że wydobycie z istniejących szybów naftowych zanika, oraz, że nowe odkrycia są coraz rzadsze i droższe. Niektórzy eksperci są zdania, że światowy szczyt wydobycia ropy (Oil Peak) na poziomie 84 milionów baryłek dziennie mamy już za sobą. Obecny kryzys ekonomiczny może tylko pogorszyć sytuację. Niskie ceny, którymi cieszymy się obecnie, mogą okazać się bardzo złą wiadomością. Przy tej cenie ropy koncerny wydobywcze zostały zmuszone do odłożenia wielu niezbędnych inwestycji w nowe moce produkcyjne. A trzeba pamiętać, że w tej branży proces inwestycyjne zajmują nawet dekady. W rezultacie, jeśli obecny kryzys gospodarczy się zakończy, a zapotrzebowanie na energię powróci, doświadczymy ogromnych niedoborów dostaw, które mogą prowadzić do ekstremalnie wysokich cen.
Jak wysokich? Według Sekretarza Generalnego Międzynarodowej Agencji Energetycznej (International Energy Agency - IEA), Nabuo Tanaki, ceny ropy już w ciągu najbliższych 4 lat mogą podskoczyć do poziomu 200 dolarów za baryłkę. Szybki rzut oka na sytuację z zeszłego roku, kiedy cena baryłki wynosiła raptem 147 dolarów, daje pojęcie o możliwych konsekwencjach, kiedy ceny znajdą się o 35 procent wyżej.
Obecne niskie ceny ropy dają chwilę wytchnienia pozwalając na przygotowanie się do zbliżającego się nowego kryzysu naftowego. Musimy ograniczyć nasze uzależnienie we wszystkich tych obszarach, w których czarne złoto nie jest niezastąpione, m.in. w ogrzewaniu i wytwarzaniu elektryczności. W tych obszarach, w których nadal będziemy zależni od ropy, jak transport, musimy przyspieszyć badania nad alternatywami, jak biopaliwa, samochody elektryczne czy wodór. A we wszystkich sektorach, musimy przyspieszyć poprawę efektywności energetycznej, ze świadomością, że każda baryłka ropy, którą zużywamy jest jedną z ostatnich.
Dokładną datę następnego kryzysu naftowego trudno jest przewidzieć. Jak ujął to kiedyś laureat Nagrody Nobla Niels Bohr "przewidywanie jest bardzo trudne, szczególnie jeśli chodzi o przyszłość". Jednak jedna rzecz jest pewna, pewnego dnia ropa nam się wyczerpie, a na to, aby na ten dzień się przygotować, kończy nam się już czas".

uwazam, ze trzeba to przyjac za zdecydowanie dobry znak. choc prawdopodobnie za pozno juz jest na unikniecie powaznych skutkow Peak Oil to dostrzezenie zagrozenia przez unijnego, badz co badz, biurokrate nalezy odnotowac z zadowoleniem. zwlaszcza, ze ten sam czlowiek jeszcze 2 lata temu twierdzil, ze szczyt ropy naftowej to tylko teoria. jesli jednak jego nastepca bedzie musial przejsc podobna ewolucje to nie wrozy to dobrze przygotowaniom Europy do epoki ciagle rosnacych cen ropy.

mimo tego, dosyc radosnego faktu, wciaz w ciemnych barwach bede widzial przyszlosc mojego kraju i kontynentu. ludzie nawykli przez ostatnie pol wieku do luksusu i sami z siebie prawdopodobnie zuzycia nie zmniejsza. jak zwykle potrzebny bedzie ktos - a raczej cos - co zmusi nasza cywilizacje do ograniczen. przykre jedynie jest to, ze ludzie zamiast samograniczenia wybieraja przyslowiowy bal na Titanicu - ktory skonczy sie tak samo jak ten w 1912

0 komentarze:

Prześlij komentarz