1) spłać wszystkie długi. im dłuższe i większe zobowiązanie masz na głowie tym szybciej powinieneś się go pozbyć. oficjalna propaganda będzie Ci wmawiała, że wszyscy tak żyją, że inaczej się nie da ... czyżby? na samym, uważanym przecież za ultra-bezpieczne, złocie można było w ciągu ostatnich paru lat dobrze zarobić.
jeśli samo złoto potrafiło przynieść taki zysk to cóż można myśleć o innych instrumentach? oczywiście zupełnie inną sprawą jest to, że ten zysk złota w dużej mierze odzwierciedla spadek siły nabywczej Twojej pensji.
i choć życie na kredyt jest lansowane jako szansa na posiadanie tego na co Cię w tej chwili nie stac to oznacza to tylko jedno - to brak wolności, życie od pierwszego do pierwszego i wykrwawianie się dla innych.
2) emerytura - poświęć jej chwile. każdy przeciętny Polak 'płacze i płaci' ZUS'owi lwią część swojej pensji w imię świadczenia z którego może nigdy nie skorzystać. o ile podatki z których utrzymywane są policja, służba zdrowia czy oświata jakieś uzasadnienie mają o tyle zabór efektów Twojej pracy, moim zdaniem, takiej legitymizacji nie ma. warto też pamiętać iż prawo zmusza nas do opłacania składek emerytalnych co potwierdza orzeczenie SN II UK 12/08 w sprawie Adama Mielczarka - człowieka który chciał być wolny i odpowiedzialny za swój los.
3) zacznij oszczędzać, generuj nadwyżki. od tysięcy lat wiadomo, że bez nadwyżek nie ma rozwoju - zarówno w skali mikro jak i makro. lata tłuste były do tego wręcz idealne - realizacja zysków z inwestycji, większe dochody etc. i choć każdy z nas w głębi duszy zna zasadę 'co wzleciało musi upaść' to tych co w 2006 mówili o kryzysie nie słuchano. dziś niewątpliwie trudniej będzie oszczędzić parę groszy ale i okazje do kupna przecenionych walorów i dobrych inwestycji jakby trochę więcej niż choćby 1,5 roku temu. proponuję jedynie zapoznać się hasłem "fiat money" ponieważ odkładanie samych pieniędzy może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego
4) uwolnij ducha. brzmi komicznie, nieprawdaż? a przypomnij sobie dlaczego, mimo swego liberalnego podejścia do życia chcesz narzucić przez kąpiel w wodzie którą mieni się 'święconą' dziecku drogę którą wszak podążać nie musi. człowiek wolny nie potrzebuje nakazów i przykazów - zasada równowagi między wolnością a odpowiedzialnością oraz znajomość ciągu przyczynowo - skutkowego znane od tysięcy lat są wystarczającymi drogowskazami. po cóż się obwiniać i karać? dzięki temu posunięciu ponadto wygenerujesz nadwyżki które będzie można przeznaczyć na coś pożytecznego.
czy to wystarczy? oczywiście, że nie - wszak wszystkie pseudoporadniki typu "zostać kimś w x krokach" warte są tyle co zeszłoroczny śnieg. jedno jednak jest pewne - próbować być wolnym zawsze warto choćby po to by poczuć się odpowiedzialnym za swój własny los. trzeba tylko pamiętać, że po drugiej stronie tej wagi jest odpowiedzialność - ale o tym może innym razem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz